42% spadek sprzedaży kamer cyfrowych, i 48% spadek sprzedaży kompaktowych aparatów cyfrowych w odniesieniu do tego samego miesiąca zeszłego roku – takie druzgocące statystyki przedstawiło stowarzyszenie Japan Camera and Imaging Products, skupiające japońskich producentów kamer cyfrowych i aparatów fotograficznych np. Nikon, Sony, FujiFilm, Olympus, Canon. Jedynie lustrzanki cyfrowe zanotowały raczej niewielkie zmniejszenie w tym względzie – raptem 7, 4 procenta.
Firmy te upatrują za główny powód tego stanu rzeczy nowoczesne smartfony, które pozwalają na robienie zdjęć i kręcenie filmów w coraz to lepszej, i zadowalającej użytkowników jakości.
Eksperci sądzą, że nic nie wskazuje na to, aby ten trend miał się zatrzymać. Mało tego, będzie się to pogłębiać, i ten segment rynku czeka poważny kryzys.
Wygląda na to, że smartfony okażą się przysłowiowymi grabarzami tańszych, prostszych cyfrówek, oraz niedrogich kamer. No ewentualnie niektórych gorszych modeli ze średniej półki. Oferują lekkość i znacznie większą poręczność niż takowe urządzenia, no i co istotne satysfakcjonującą poziomem fotek i nagrań klientów.
Nie sądzę natomiast, by ,,ruszyły’’ produkty bardziej zaawansowane, co wskazuje chociażby mały spadek lustrzanek. Gdyż to już jest bardziej wymagający sprzęt, adresowany do zdecydowanie wymagającego nabywcy, często profesjonalistów. Dla nich jakość zdjęć i filmów musi być jak najwyższa. A smartfony, choćby przez zainstalowaną w nich optykę, raczej nie dadzą rady podołać tym wywindowanym wymaganiom.
Myślę, że czeka nas nowa era, era, gdy widząc turystów zwiedzających zabytki, już nie będą uwieczniać błogich wakacji cegłowatym aparatem i kamerami, lecz filigranową komórką. Zatem ten segment w zasadzie jest przeżytkiem, i niechybnie skończy na muzealnych półkach. Jedynie ,, duży’’ sprzęt adresowany dla profesjonalistów i osób bardziej wymagających nadal wydaje się przez najbliższą przyszłość niezagrożony.
